Chapter 3
Anne's pov
Powiedział, że jutro przyjdzie... poczułam, że tęsknie, że... to jest tak trudne do opisania. To uczucie jest piękne, ale boję się jego. Nigdy nie miałam problemów, a on... nie powinnam się w to mieszać jeszcze będę miała kłopoty. Weszłam do swojego domu. Może nie był on najładniejszy, albo był nawet obskurny jak to powiedział Niall, ale wystarczy mi żeby zacząć coś nowego. Muszę jeszcze poszukać nowej pracy. Mam tyle rzeczy do zrobienia. Mój nowy dom jak to cudownie brzmi. Kupiłam go za nie wielką cenę, ale mam coś "swojego" na jakiś czas. Drzwi od razu prowadziły do salonu połączonego z kuchnią, a w głębi salonu były drzwi do pokoju. Położyłam walizkę na ziemi i rozglądałam się po moim nowym domu. Dzięki ojcu miałam za co go kupić. Nie wiem jak mu za to podziękuje.
- Muszę znaleźć współlokatorkę - pomyślałam na głos. Jest mi potrzebna, sama rady sobie nie dam z czynszem. Zaniosłam swoją walizkę do pokoju. Dom, miał parę mebli, ale i tak postaram się kupić nowe.
Usiadłam na swoim w miarę niezniszczonym łóżku. Byłam strasznie zmęczona, ale nawet nie wiem czym. Powoli zapadał zmrok, a ja zrobiłam się głodna. Ponieważ nie miałam nic jeszcze w lodówce, postanowiłam się wybrać do sklepu. Szybko założyłam marynarkę i poszłam. Nie wiedziałam co dokładnie chcę kupić, więc wzięłam dwie bułki i dżem.
- Anne ? - zapytał znany mi głos - Co ty tu robisz ?
- Lisa, cześć - przytuliłam ją odruchowo - mieszkam w pobliżu.
- No to nie tak daleko - zaśmiała się
- Nie wyprowadziła bym się nie wiadomo gdzie
- Twój ojciec od zmysłów odchodzi
- Jak to, dlaczego ?
- Widział cię z jakimś chłopakiem przed domem
- To mój kolega... - powiedziałam przez zasłonę wstydu. - Nie mieszkam z nim spokojnie...
- Anne, ja to wiem. Ale uważaj nie muszę ci chyba tłumaczyć jak bardzo niektórzy mężczyźni są niebezpieczni - powiedziała klepiąc mnie po ramieniu.
- On taki nie jest... - zaczęłam go bronić.
- Dobra ufam ci, choć zapłacę za nasze zakupy
- Nie trzeba mam swoje pieniądze - uśmiechnęłam się żeby nie odebrała mnie źle. Nienawidzę kiedy ktoś proponuje mi pomoc finansową. Sama potrafię o siebie zadbać. Kiedy zapłaciłam za swoje zakupy i pożegnałam się z Lisą zaczęłam powoli wracać do domu. Było już ciemno, a na moim osiedlu nie było oświetlenia. Myślałam tylko o tym, aby jak najszybciej wrócić do domu. Nagle ktoś zakrył mi oczy rękoma.
- Kim jestem ? - zapytała osoba stojąca za mną. To była Artea wszędzie rozpoznam ten głos.
- Artea - powiedziałam z uśmiechem. - Co ty robisz tu tak późno ?
- Pracuję - powiedziała z uśmiechem na ustach
- Ale tak późno ? co to za praca ? - zapytałam zdziwiona
- Dozorczyni na moim osiedlu - powiedziała z dumą
- Gratuluję cieszę się, że znalazłaś swoją wymarzoną pracę.
- Dzięki nie obraź się, ale ja już muszę iść. Trzymaj się - powiedziała odchodząc
Artea jest bardzo mądra, ale czasami ma głupie pomysły, mam nadzieję, że nic sobie nie zrobi.
Niall's pov
- Caroline ? - powiedziałem wchodząc do mieszkania.
- Jestem misiu - powiedziała radośnie wychodząc z pokoju
- Musimy porozmawiać - zacząłem rozmowę. Bałem się jej reakcji.
- Ale co się stało - powiedziała przytulając mnie
- Chodźmy do salonu - powiedziałem wyrywając ją z uścisku, i jednocześnie łapiąc za łokieć.
- Caroline, ja już nie mogę...
- Ale o co ci chodzi ? - zapytała z poważną miną
- Moje uczucia... one wygasły - powiedziałem ze smutkiem. Kiedyś naprawdę ją kochałem, ale dziś wszystko się zmieniło. Caroline i ja jesteśmy różni.
- Co chcesz mi przez to powiedzieć ? - zapytała ze łzami w oczach.
- Musimy się rozstać - rzuciłem patrząc jej głęboko w oczy. Dziewczyna wybuchła płaczem. Nienawidzę kiedy dziewczyna przeze mnie płacze. Widząc ją w takim stanie, sam miałem ochotę się rozpłakać,
- Wynoś, się ! Ty żmijo ! - krzyknęła bijąc mnie po klatce piersiowej.
- Przepraszam - powiedziałem wychodząc z domu. Było mi naprawdę przykro. Nie chciałem, żeby tak wyszło...
Caroline's pov
Mój świat legł w gruzach. Wczoraj mnie kochał, a dziś ? uczucia wygasły ? nikt mnie nigdy tak nie poniżył. Jeśli, nie będzie ze mną, to nie będzie z żadną obiecuję mu to. Wczoraj pytał o dziewczynę. Tak na pewno chodzi o inną, Jak tylko ją znajdę, to zniszczę jej życie. A zacznę od dziś... powiedziałam wybierając numer Paula. Dowiem się kim ona jest.
Niall's pov
Zapukałem delikatnie do drzwi Anne. Byłem podekscytowany dzisiejszym dniem miałem ochotę spędzić go w jej towarzystwie. Tylko ona i ja to pięknie brzmi. Po chwili pokazała się w drzwiach piękna dziewczyna. Wyglądała nieco inaczej niż poprzednio. Jej proste włosy spadały kaskadą w dół. Na głowie miała zrobiony warkocz z przednich części włosów. Zdziwił mnie jej wygląd. Zdecydowanie wolałem ją w kręconych włosach. Ale mimo wszystko wygląd jej był i tak przepiękny.
- Dzień dobry - powiedziałem możliwe, że na twarz wdarł mi się mały uśmiech
- Cześć - powiedziała patrząc się na mnie. Jej oczy przyprawiały mnie o zawrót głowy.
- Możesz się ze mną przejść - zapytałem pewny, że się zgodzi.
- Chętnie, ale... muszę zaraz iść do pracy. - powiedziała, kiedy na jej policzkach pojawił się róż.
- A może cię podwieźć ? gdzie pracujesz - zapytałem zaciekawiony jak nigdy.
- Emm... no dobrze. Pracuje w restauracji - powiedziała po czym zrobiła się czerwona jak pomidor. Zastanawiało mnie tylko dla czego. Przecież praca w restauracji to nic karalnego.
- To chodź - powiedziałem wskazując ręką na samochód. Dziewczyna wzięła torbę i zamknęła dom. Otworzyłem jej drzwi od samochodu, żeby weszła. Chciałem naprawdę dobrze przy niej wypaść. Po piętnastu minutach byliśmy już na miejscu.
- Dziękuje, i mam do ciebie prośbę. Nie odwiedzaj mnie w pracy - powiedziała zawstydzona.
- Dobrze, to o której po ciebie przyjechać ?
- Słucham ? - spytała zdziwiona
- O której kończysz pracę ? - spytałem śmiejąc się.
- O 14... - powiedziała po czym znowu jej policzki zalał róż. O 14 kończy pracę w restauracji. Dziwnę zawsze myślałem, że praca w restauracji trwa pół dnia. Patrząc na zegarek była 10 z minutami.
- Do zobaczenia - rzuciłem po czym pocałowałem ją w policzek żeby się mnie nie wstydziła. Dziewczyna wyszła z samochodu, a ja ruszyłem w stronę rynku. Skoro to tylko 4 godziny to pójdę na rynek może coś tam ciekawego znajdę...
~~
- Dzień dobry czy może Anne już skończyła pracę ? - zapytałem kelnera. W ręku trzymałem bukiet róż dla Anne miałem nadzieje, że jej się spodobają.
- Tak myślę, że powinna zaraz wyjść - powiedział mężczyzna uśmiechając się.
Po chwili zauważyłem dziewczynę wychodzącą z zaplecza. Była cudowna. Ale jak mnie tylko zobaczyła w jej oczach pojawił się smutek, który przyprawiał mnie o dreszcze.
- Ja już pójdę - powiedziała do kelnera
- Dobra, trzymaj się - powiedział puszczając jej oczko.
- Miałeś tu nie przychodzić - powiedziała patrząc na mnie smutnymi oczami.
- Przepraszam - powiedziałem całując ją w policzek i wręczając bukiet róż. Mógłbym ją całować cały czas. Zdziwił mnie jej wyraz twarzy. Wstydziła się czegoś. Odwiozłem ją z powrotem do domu.
- Chcesz wejść ? - rzuciła z uśmiechem
- Chętnie - odpowiedziałem jej tym samym.
~~
Kiedy weszliśmy do jej domu w moje oczy rzuciła się pewna fotografia. Wyło na niej dziecko i dwójka rodziców. Matka dziecka ze zdjęcia była przepiękna i podobna do Anne.
- To twoi rodzice ? - spytałem podchodząc do zdjęcia.
- Tak... to moja mama, tata i ja. Bardzo stare zdjęcie.
- Jesteś bardzo podobna do swojej mamy - rzuciłem bez zastanowienia
- Ona była wspaniała - rzuciła dziewczyna z uśmiechem.
- Była ?
- Moja mama zamarła kiedy miałam 6 lat - powiedziała patrząc na zdjęcie.
- Przepraszam nie wiedziałem - tłumaczyłem się. Od razu ją przytuliłem. Wyobrażam sobie ból jaki jest po stracie matki.
- Nic się nie stało - powiedziała uśmiechając się. Wyglądała tak pięknie.
- Opowiedz mi coś o sobie
- Jak już wiesz moja mama zmarła kiedy miałam 6 lat. Mój tata się załamał, nie dawał sobie rady aż w końcu opieka zaczęła interweniować. Jedyny sposób żebym mogła w jakikolwiek sposób być z moim tatą, był tylko internat. Mój tata załamał się jeszcze bardziej, zaczął pić. Mimo wszystko nie chciał żebym widziała go w takim stanie. Wysłał mnie do szkoły z internatem u sióstr. One mnie wychowały. Z tatą prowadzimy w pewnym sensie normalne życie od jakiś trzech lat. - powiedziała ze łzami w oczach - Ale czasami brakuje mi mamy, której mogłabym się ze wszystkiego zwierzyć - powiedziała ze spływającymi łzami po jej policzkach. To było naprawdę smutne. Ona musiała dużo w życiu przejść.
- Jakie jest twoje marzenie ? - spytałem licząc, że będę mógł jej pomóc
- Chciałabym założyć cudowną rodzinę - powiedziała patrząc na stare zdjęcie jej rodziny.
- Ale jesteś jeszcze młoda powinnaś się wyszaleć - powiedziałem zdziwiony jej odpowiedzią.
- Nie Niall chciałabym stworzyć rodzinę taką o jakiej ja marzyłam. - moje serce z tą chwilą zaczęło szybciej bić. Teraz byłem pewien, że musiała przejść bardzo dużo. Spojrzałem jej głęboko w oczy, widziałem w nich smutek, żal, ale przede wszystkim dobroć. Złapałem ją w tali i przybliżyłem jeszcze bliżej siebie. Patrzyłem w jej oczy przybliżając się do jej ust. Pocałowałem jej dolną wargę. Ona nawet nie wiedziała jak się całować, co mnie zdziwiło jeszcze bardziej. Mimo wszystko, kontynuowałem pocałunek. Ona była inna niż wszystkie. Była niewinna, cnotliwa, skromna była idealna. Po chwili pocałunek zmienił się w wyznanie miłości. Jej ręce spoczywały na moim brzuchu. Chciałbym aby ten pocałunek trwał wiecznie. Starałem się całować ją jak najdelikatniej, żeby jej nie zrazić. Odrywając się od pocałunku, spojrzałem jej głęboko w oczy. Chyba wprawiłem ją w zakłopotanie.
- Kochajmy się - powiedziałem impulsywnie zaczynając ją ponownie całować.
___________________________________
Mam nadzieję, że wam się spodobało ;P
Next też dzisiaj postaram się dodać.
Błagam komentujcie ! xd
xoxo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz