niedziela, 28 lipca 2013

Chapter 12

Serena's pov
Szłam beztrosko ulicą zajadając jagodziankę gdy moją uwagę przykuła gazeta. Ta twarz wydawała mi się znajoma. Od razu otworzyłam na stronie z jej zdjęciami.
"Wspinająca się na szczyty sławy Anne Craynils [...]" Tych gazet było pełno. Nieświadomie porwałam gazetę, którą trzymałam w ręku. 
- Ej ! Teraz musi pani za to zapłacić ! - krzyknął sprzedawca. Rzuciłam mu tą gazetę w twarz i odeszłam. Ta wydra myśli, że ma już wszystko, ale to nie koniec. Muszę uderzyć w jej czuły punkt. 
- To cię zaboli - powiedziałam uśmiechając się. 

Anne's pov
- Hej Tato ! - powiedziałam wchodząc szczęśliwa do domu rodziny. 
- Cześć córeczko ! Jak tam gala ? - zapytał ściskając mnie. 
- Cudownie, jestem taka szczęśliwa - powiedziałam uśmiechając się. 
- Pewnie chcesz pogadać z Arteą ? - zapytał uśmiechając się do mnie.
- Nie, właściwie przyszłam do ciebie. - powiedziałam wręczając mu prezent. Kupiłam mu piękny złoty zegarek. Chciałam mu podziękować za to co dla mnie zrobił. Pieniądze miałam z sesji, więc było mnie na niego stać. - Kocham cię tato, dziękuje ci za wszystko 
- Ale co to jest ? - powiedział zaglądając do środka opakowania. - Ten zegarek jest śliczny, dziękuje kochanie - powiedział ponownie mnie przytulając. Bardzo go kocham, on tak naprawdę jest moją jedyną rodziną. 
- A było jakieś after party ? - zapytał kierując nas do salonu.
- Można to tak ująć - powiedziałam siadając na kanapę
- Aaa no dobrze to ja już się niedopytuje - powiedział zakładając zegarek na dłoń.
- Podoba ci się ? - zapytałam szczęśliwa 
- Jest całkiem ładny - powiedział biorąc łyk czarnej kawy. 
- A co tam u mojej siostry ?
- Wróciła niedawno z jakimś chłopakiem.
- Ale, że on jest w domu ? - zapytałam zdziwiona. 
- Yhm... wrócili jakieś dwie godziny temu.
- To wiesz, ja chyba do nich wpadnę na chwilkę - powiedziałam zaniepokojona.
Weszłam cicho do pokoju i moim oczom ukazała się śpiąca Artea. Chłopak głaskał delikatnie jej głowę.
- Hej - powiedziałam półgłosem.
- Hej - powiedział Louis uśmiechając się do mnie.
- Słyszałam, że niedawno wróciliście - szepnęłam zamykając drzwi. 
- Taak - na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech. - Jak ci się układa z Niallem ? 
- Dobrze dziękuje, że pytasz. 
- Możesz mi coś powiedzieć ? - zapytał szeptem. - Jakie Artea najbardziej lubi kwiaty i filmy ? 
- Kwiaty wiem, że tulipany, a filmy raczej jakieś romantyczne...
- Dzięki. Dziś chciałbym zaprosić do swojego domu - wyznał.
- Dobra, ja już muszę iść - powiedziałam wstając z łóżka. 
- A jak tam namiętna noc z Niallem ? - zapytał z szyderczym uśmiechem. Cała zalałam się czerwienią.
- Myślę, że to nie powinno ciebie obchodzić - powiedziałam wychodząc z pokoju. Jego pytanie było lekko bezczelne.
- Tato ja już będę się zbierać, i dziś Louis zabiera na noc Artee i będzie bezpieczna - powiedziałam wchodząc do pokoju. 
- No dobrze, jest dorosła - powiedział wstając z kanapy.
- Nie wiem czemu, ale strasznie nie chce mi się iść od ciebie - powiedziałam przytulając się do Mika.
- Musisz, jeszcze twój chłopak zrobi się zazdrosny - powiedział śmiejąc się.
- Nawet nie wiem czy już wstał - powiedziałam również wybuchając śmiechem.
- Oj myszko, teraz on mi ciebie odbierze - powiedział uśmiechając się.
- Kocham cię - powiedziałam przytulając się do mężczyzny. - Przyjdę wieczorem z Niallem, przedstawię ci go

~~
- Kim jestem ? - zapytał piękny głos Nialla.
- Myślę, że kimś z kim chcę spędzić swoje życie - powiedziałam przytulając się do mężczyzny.
- A ja chce spędzić je z tobą - powiedział całując mnie w czubek głowy. 
- Chodź przedstawię ci mojego tatę ! - powiedziałam biorąc swoją torebkę. Chłopak złapał mnie za rękę i zaczął namiętnie całować.
- Tamta noc była idealna - powiedział odrywając się delikatnie od pocałunku.
- Kocham cię - powiedziałam przytulając się do mężczyzny.
- A daleko mieszka twój tata ? - zapytał uśmiechając się do mnie. 
- Nie tam - wskazałam palcem.
- No to chodźmy - powiedział splatając nasze dłonie. Byłam w siódmym niebie. 

~~
- Tato jestem ! - krzyknęłam zapalając światło. - Dziwne...
- Coś się stało - zapytał Niall.
- Nie tylko... nigdy nie było o tej porze ciemno w domu. Co prawda zapadł już zmrok, ale... - powiedziałam lekko zaniepokojona całą tą sytuacją. 
- Spokojnie, pewnie zasnął - powiedział chłopak całując mnie w ucho. Weszłam do jego gabinetu i zobaczyłam odwrócony fotel od komputera. Pewnie wypatrywał nas przez okno. 
- Hej tato - koło mnie znalazł się Niall. Podeszłam szybkim krokiem do taty. 
- Niee - powiedziałam wybuchając płaczem. Jego czaszka była przedziurawiona kulą od pistoletu. - Boże tatusiu nie - powiedziałam przytulając się do nóg mężczyzny. Był zimny. - Tatusiu - powiedziałam oddychając coraz szybciej. Łzy lały się strumieniem. Niall zaczął gdzieś dzwonić. - Tatusiu nie zostawiaj mnie - mówiłam cała zapłakana. 
- Anne, chodźmy do innego pokoju - powiedział chłopak chcąc mnie podnieść.
- Nie, on musi żyć! Tatusiu powiedz coś ! - krzyknęłam nie odrywając się od nóg ojca. Czemu ktoś miałby go zabijać ?
- Kochanie, ja wiem, że to jest trudne - powiedział Niall schylając się do mnie.
- Nie, nie to nie może być prawda - powtarzałam coraz mocniej ściskając jego nogi. 
- Kwiatuszku, proszę cię chodźmy do innego pokoju - mówił Niall widziałam jak w po jego policzku spływa łza. Popatrzyłam mu w oczy, co było trudne przez moje łzy w oczach. 
- Nie nie mogę. Tatusiu - Byłam zrozpaczona, nigdy nie sądziłam, że zobaczę mojego tatę postrzelonego w głowę. Nie mogłam powstrzymać łez. Usłyszałam syrenę policyjną. 
- Chodź kochanie musimy iść - powiedział chłopak łapiąc mnie w tali. - Chodź - chłopak pomógł mi wstać i wyjść z tego przeklętego pokoju. 
- On nie mógł umrzeć - powiedziałam wybuchając płaczem
- Spokojnie wszystko będzie dobrze - powiedział chłopak obejmując mnie w pasie. Zobaczyłam policjantów w drzwiach. Niall zaczął z nimi rozmawiać, a inni mężczyźni weszli do gabinetu mojego ojca. Nic do mnie nie docierało. Weszłam do gabinetu ojca gdzie mężczyźni rozglądali się po pokoju. Złapałam się za usta i znowu wybuchłam płaczem. Czemu ktoś mu to zrobił ?
- Kochanie proszę ciebie nie patrz na to - powiedział Niall obejmując mnie w tali i kierując w inną stronę. - Dziś będziesz spała u mnie - powiedział prowadząc mnie do ambulansu. 
- J-j-j-j-j - nie mogłam wydusić z siebie słowa przez to, że musiałam co chwilę brać oddech. Czułam jak ktoś wstrzykuje mi coś w ramię. - N-n-n-n Nia-a-a - starałam się wykrztusić z siebie cokolwiek, ale nie mogłam. 
- Cicho kochanie, jestem tu. - Powiedział chłopak podnosząc mnie. Zrobiłam się trochę senna.

_____________________________
Oto część 12 :)
xoxo

3 komentarze:

  1. Zarąbiste! *_* Czekam na kolejny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. BOSKIE opowiadanie ;* Czekam na next <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyno masz wielki talent <3.
    Uwielbiam takie historie ;).
    Oby nie brakowało Ci weny na następne rozdziały ;*
    Czekam z niecierpliwością na next ♥

    OdpowiedzUsuń